Poprzez kukurydzę idę w stronę mojej kochanej
Wisły.
Nadszedł czas na zbiory.
To już widok z wału.
A oto Wisła i jej wyspa - duża i to bardzo.
Jak widać nawet samochody tutaj jeżdziły -
nie wiem jak się tutaj dostały.
Dobrze że zostało trochę głębiny - Wisła płynie dalej.
Z tego brzegu musiałam zejść - udało się.
szumem fal - falek.
Niebo czy ziemia - piękno, natura.
Niebo w wodzie - słońce w wodzie.
przez ''cywilizację''.
Gdy zaczynałam wędrować była jeszcze rosa.
Eh te nasionka - ale się ich naskubałam - ha ha ha.
Jak cudnie potrafią się pokazać nawet te najmniejsze
roślinki, one są wytrwałe - nie niszczmy ich.
Tak tak, musiałam się troszkę wysilić żeby wyjść
trochę wyżej.
Stare dęby, tak zazwyczaj nie są widoczne - woda
je zakrywa.
Tak to ja.
Prawie jak stopnie - prawie robi duża
różnicę.
Drzewo na drzewie - pozostałość po wysokiej wodzie.
Piękne mam widoki i daleko do domu.
Ten pajączek płynął - na prawdę płynął i wylądował
tuż obok mnie - twardziel.
Tutaj odpoczywa mała muszka - wygrzewa się.
A ja wracam do domu naładowana pozytywną energią.
Na ile mi jej wystarczy? Nie wiem ale czuje że ją mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz